poniedziałek, 6 października 2014

Dualizm uczuciowy

O uczuciach było już sporo, będzie znowu. Wszystko to jest spowodowane tym, że widzę jak uczucia przejmują kontrolę nad ludźmi. Wyłącza się zdrowy rozsądek, kontrolę przejmuje serce. Trzeba to zaakceptować, jednak warto też czasami się temu przeciwstawić, być na chwilę racjonalnym.

To technopolis mnie męczy...

Zaczął się rok akademicki. Ktoś zaplanował większość mojego czasu i muszę tym żyć. Jednak najgorsze w tym wszystkim jest to, że zauważam w sobie pewne syndromy człowieka nowych czasów.

wtorek, 12 sierpnia 2014

Lustro weneckie

Znowu będzie o relacjach...pewnie już tym rzygacie, macie dość czy coś. Jednak wpadłem na pewną ciekawą (przynajmniej jak dla mnie) myśl, że większość relacji można określić lustrem weneckim. Pytanie tylko po której stronie lustra stoi druga osoba.

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Team USA!

Wiele można powiedzieć o Amerykanach. Że są głupi, puści, że uważają się za pępek świata. Jest w tym trochę prawdy, ale jest jedna rzecz która mi w nich imponuje, przede wszystkim chodzi o sportowców.

niedziela, 3 sierpnia 2014

W drodze

Przez ostatnie trzy lata sporo najeździłem się pociągi. Nic wyjątkowego, ale od jakiegoś roku sprawiało mi to cholernie dużo przyjemności. Nie wiem dlaczego. Na początku jeździłem jeszcze o 6 rano, kiedy było strasznie ciemno, był klimat. Pasował do mojego tamtejszego nastroju. Warto wspomnieć, że od początku tych podróży droga powrotna była czymś świetnym, pięknym, wręcz mistycznym wybawieniem. Potem trochę to uległo zmianie, ale na początku radość była niepojęta.

sobota, 2 sierpnia 2014

Mocny fundament

Wychowanie jest to ciężka sprawa. Już próbowałem znaleźć pewne recepty na ten cały proces. Nie ma uniwersalnych metod. Dzisiaj przyszedł czas na podsumowania i podziękowania.

środa, 30 lipca 2014

Bez uczuć.

Dzisiaj o dwóch sprawach nad którymi się ostatnio zastanowiłem poruszony jak to często bywa muzyką.
Precyzując chodzi mi o zaufanie i empatię. Dwa bardzo ważne uczucia, bo można je takimi nazwać.

wtorek, 15 lipca 2014

#YOLO

Popularnym powiedzeniem jest teraz 'you only live once'. Można to nazwać pochodną carpe diem, wiadomo o co chodzi. Ktoś zwróci uwagę, że mowa teraz o gimbusach, bla, bla. Wszędzie widać teraz chęć zmieniania życia, chwytania wszystkiego czego się da, zwiedzania, korzystania z życia itd. 

poniedziałek, 7 lipca 2014

Żadnych śladów stóp

Yo!
Całe życie uczymy się jakiś umiejętności, raz jest to obsługa odtwarzacza CD, miksera czy gramofonów. Te dwa ostatnie do nauczenia z cyklu 'chciałem zostać DJem'. Jednak są takie zdolności nienamacalne. Bo kto może sprawdzić to co mamy w głowie? Nie bawmy się w psychologów. Jedną z takich jest coś na styl wewnętrznego balansu. Tylko nie w takim ogólnym rozumieniu. Mówię o poukładaniu sobie rzeczy w pewien specyficzny sposób. Traktując ludzi i sytuacje jak książki na półkach.

środa, 2 lipca 2014

Mhm

Czasami warto wyjść na spacer. Szczególnie w tak pięknej wieczornej aurze. Jak wiadomo najlepszy moment to ten, kiedy miasto schnie po deszczu. Jest takie zamglone, mokre, wilgotne. Oczywiście na zewnątrz. W środku czuć troskę, spokój i samotność. Jest jak człowiek, który wypłakał swoje smutki w poduszkę po czym zasnął, coś pięknego. Dodatkowo w moim mieście można poczuć kolejny dodatek pod postacią nieprzyjemnego zapachu. Przywykłem do niego. Stał się dla mnie już atutem, niczym przyprawa do idealnie przygotowanego obiadu. Idę tak już chodnikami, jeszcze nie wyschły. Wszędzie zaskakuje mnie jakiś miły widok, tutaj zaszumi drzewo, miasto też może chrapać jak śpi. Pięknie unosząca się mgła w okolicach latarń. Tutaj jakiś kot spojrzy na Ciebie strasznymi oczyma z krzaków. Jeszcze ostatnie mrugnięcia Słońca zza horyzontu. Tak idziesz, idziesz. Myślisz. Dzisiaj wpadłem na coś, o czym mówiłem już pewnie kiedyś, ale wspomnę i teraz. Bardzo dużo rzeczy dzieje się w życiu samo i jakoś ciężko mieć na to wpływ. Często nasze starania są jak pukanie do opuszczonego domu, a czekanie bez oczekiwań daje rozwiązanie. Dziwna sprawa. Ironia losu. Wracasz do domu, artysta którym się ostatnio zajarałeś ogłasza wydanie płyty, potem znajdujesz kawy rozpuszczalne, które tak bardzo przydadzą się jutro, oj przydadzą. Wszystko tak samo. Czas coś zjeść, wypić herbatę i iść spać. W końcu. Zasłużony sen. Dobranoc.

"Dziś rzeczywistość jest inna, każdy ma swoje sprawy
gdzieś z boku jest przyjaźń.
Krążę bez celu po pustych ulicach, już świta
Wczoraj przeistacza się w dzisiaj"

P.S Zawsze jestem ciekaw czy za ludzkimi półsłówkami kryje się jakaś nieśmiałość, natura czy po prostu lekceważący stosunek do naszej osoby. Czy ktoś mi to wyjaśni?

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Boy or girl?

Jesteśmy młodzi, wiadomo. Kto z nas teraz myśli o dzieciach? Proszę Was. Dobra, pomijając tych których zawiodły konwencjonalne metody antykoncepcji, bądź czosnek w pępku. Jednak można zauważyć pewną zależność. Jeśli kobieta mówi o przyszłości myśli o dziewczynce, natomiast facet o chłopcu. Zacząłem się zastanawiać skąd to się bierze.

Słowa, słowa, słowa...

Często pojedyncze słowa pokazują nasze podejście do pewnych spraw. Nie chodzi tutaj o całe zdania, po prostu wykorzystywane czasowniki czy niewerbalne elementy komunikacji. Można zauważyć czyjś brak wiary w siebie czy jego pewną naturę. Najlepszym przykładem jest subtelna różnica między 'mogę zrobić', a 'zrobię'. Jaka wątpliwość bije z pierwszej frazy aż kłuje w uszy.

Impuls

Uczucie zagubienia jest naprawdę straszne. Jednak najgorsze jest wtedy, gdy nie wiemy skąd się ono  bierze. Próbując dogłębnie zanalizować tej sytuacji dochodzimy do wniosku, że wszystko jest wokół nas dobre, nie mamy większych problemów na żadnej płaszczyźnie, ale coś nas ciągle drażni. Niczym źle ucięta metka w koszulce, kiedy wciąż ją poprawiamy i sprawdzamy czy została dobrze skrojona i nie widzi żadnego problemu. Dopiero prasując ją widzimy, gdzie leży problem. Tutaj jest tak samo. Trzeba jakiejś sytuacji losowej, nawet nieważnej żeby uświadomić sobie, gdzie leży problem. Mnie spotkało właśnie coś takiego, kiedy do prawdziwego poznania podłoża mojego problemu czy tego dziwnego poczucia pustki w sobie doprowadziły dwie sprawy, które trochę mnie wkurzyły, pogryzły w szyję i dały mi rozwiązanie całej sytuacji, w której czułem się co najmniej nieswojo. Polecam docenić takie rzeczy, kiedy nie możemy się chwilowo odnaleźć warto przystanąć czy po prostu iść dalej i zaczekać aż coś nas zacznie nas na tyle irytować, że będziemy wiedzieli co to jest. W końcu, żeby zdiagnozować chorobę trzeba poczekać na charakterystyczne objawy. :)

środa, 11 czerwca 2014

Bezludna wyspa

Pełno jest rozważań typu 'co zabrałbym na bezludną wyspę'. Padają prozaiczne odpowiedzi - zapas konserw, wody, śpiwór itd. Jednak ja dzisiaj chciałbym zagłębić się w coś bardziej precyzyjnego i może trochę pozbawionego sensu. Jaką płytę zabrałbym ze sobą na bezludną wyspę. Jeśli komuś nie pasuje taki dylemat, mam alternatywę, spokojnie. Jaką płytę zabrałbyś z płonącego domu.

wtorek, 3 czerwca 2014

Summary!

Tak jak pisałem w poprzednim poście nasz rytm życiowy, przynajmniej do osiemnastego roku życia, ustala szkoła. Żyjemy w dużej mierze nią. Nawet nie chodzi o ciągłe przejmowanie się ocenami czy kolejnymi sprawdzianami. Po prostu nasi znajomi wywodzą się ze szkoły, z nimi spędzamy czas. Zajęcia poza szkołą też napędzane są przez tą instytucję. Jesteśmy młodzi, szkoła jest wszędzie, nie ma na to rady. Jednak po jakimś czasie przychodzi dzień, kiedy kończy się taka szkoła jaką się znało. Co wtedy?

niedziela, 1 czerwca 2014

Nie pytaj mnie!

Coś dla młodszych, a może i starszych? Kiedy jesteśmy młodzi całe nasze życie kręci się wokół szkoły. Od tego się nie ucieknie. Żyjemy od wakacji do wakacji. W czasie roku szkolnego przeżywamy liczne frustracje. Nawał obowiązków, jakieś braki w umiejętnościach czy zwykłe zmęczenie daje o sobie znać. Często pomstujemy wtedy na chory system. Na przedmioty, które nie są nikomu potrzebne. Czy aby na pewno?

piątek, 30 maja 2014

Muzyka oknem na świat #1

Tytuł nieprzypadkowy. Wszelkie brzmienia jakie wpadają w moje głośniki otwierają przede mną wrota nowych doznań. Pokazują rzeczy specyficzne dla danych rejonów świata, to takie piękne jak muzyka może stać się wizytówką niektórych krajów. Jednak dzisiaj zarzucę dwoma recenzjami kupionych niedawno płyt, a odkrytych trochę wcześniej. Postaram się zrobić z tego pewien cykl i wrzucać na bieżąco recenzje zakupionych płyt! Zapraszam!

czwartek, 29 maja 2014

BIG BANG!

Gorący okres trwa zawsze. Codziennie trzeba podejmować multum decyzji. Od tego którą pastę kupisz w sklepie po wybór koszuli, którą założysz do pracy. Jednak są też decyzje najważniejsze, które decydują o naszych losach. Ostatnio zastanawiam się, skąd to się wszystko bierze. Czasami mam wrażenie, że coś czuwa nad decyzjami które podejmuję. Kiedy myślę już sobie, że naprawdę nie trafiłem z tym i owym, że zrobiłem inaczej niż powinienem, nagle okazuje się że jakaś decyzja przynosi mi pozytywne skutki. Chociaż muszę wcześniej sporo przecierpieć, żeby do tego dojść. Jednak w międzyczasie sporo mogę się nauczyć. Po czasie to doceniam, ale dopiero po czasie. Kiedy już przejdzie mi złość, załamanie i wszystko co towarzyszy sytuacji, kiedy myślisz że tym razem nie trafiłeś. Konkluzja jest taka, żeby nie bać się podejmowania decyzji, bo często same staną się tymi dobrymi. Tylko trzeba dać im czas.

środa, 28 maja 2014

La Vida Loca!

'Nie pytaj nawet czemu chodzę jak król/Czemu mówię jak król, chociaż budzę się tu'
Witam po przerwie! Jak to jest, że są płyty które są w stanie mnie postawić na nogi od razu. Dobra, przyznam, puściłem Rasmentalism i zasnąłem. Jednak nie wynika to ani trochę z tego, że płyta jest nudna. Nie ma szans. Ta płyta to istny walec, rozjeżdża mnie za każdym przesłuchem. Jeszcze jak zbyt mocno się w nią wciągnę...brrr. Ciarki na plecach są. Dlatego kiedy się przebudziłem zastanowiłem się chwilę, za co podziękowałbym Bogu gdyby w ogóle istniał i był moim sąsiadem. Wiecie, taki zwykły Janusz w skarpetach i sandałach. Spotykasz go w drodze do warzywniaka. No i zadaję sobie pytanie, za co złożyłbym mu dzisiaj hołd. Za Rasmentalism. Za tą płytę, która wyrywa mnie z butów za każdym razem, nawet kiedy są z betonu, mówię Wam! Ale muszę tutaj zawieść oczekiwania niektórych, nie będzie to recenzja 'Za Młodzi na Heroda', chociaż posiadam swój egzemplarz. Dzisiaj porozmyślam sobie o relacjach międzyludzkich. Jednak planuję wrzucać jakieś cytat z chłopaków jak mi podpasują, czemu nie? :)

sobota, 10 maja 2014

Wróciłem do świata żywych, uf. Dobrze mi tu teraz. Jednak nie o tym chciałem napisać. Dzisiaj siedziałem sobie w pociągu. Dostałem smsa od kolegi i zacząłem się śmiać, tak o z niczego. Wtedy naszła mnie pewna refleksja...

niedziela, 27 kwietnia 2014

PETARDA!!!

Czasami opłaca się przeglądać internety...naprawdę. To nie tylko strata czasu, czasami można się natknąć na coś tak miażdżącego...dzisiaj to nastąpiło.

środa, 23 kwietnia 2014

Czy ja mam na to wpływ?

Nie wiem czy Wy tak macie, ale ja ostatnio doszedłem do wniosku że mam w tygodniu jeden ciężki dzień, zawsze. Tak jakoś po kilku razach doszedłem do takich wniosków. Po prostu środa ssie i już. Nie wiem dlaczego, nie mam zielonego pojęcia. Dziwne. Taka środa. Bo wiecie poniedziałek jest słaby, bo przestawianie się po weekendzie na pracę jest ciężkie. Niedziela to samo. Cały dzień z myślą 'eh, jutro kolejny tydzień'. Jednak środa jest w tym wszystkim wyjątkowa.
Czemu nazywam ją ciężką? Bo jak zasypiam po tym dniu mam totalnie dość. Co by się nie działo tego dnia nachodzi mnie lawina myśli. Jestem zmęczony tym, ale jakoś nie mam na to wpływu. Nigdy nie budziłem się z poczuciem "oo, dzisiaj środa". Od zawsze był tym normalnym szarym dniem. Coś pękło. Teraz mój mózg co tydzień włącza tą samą melodię, która wywołuje u mnie lawinę specyficznych myśli. Nie są one smutne, to nie to. Przychodzi podsumowanie moich relacji z ludźmi, tego co robię i do czego dążę. So weird. Jednak zaczynam ją za to lubić. Staję się trochę mentalnie aspołeczny, ale ma to swoje plusy. Pomimo tych wszystkich specyficznych cech tego dnia myślę sobie, że go lubię i doceniam. Bo czasami nad wszystkim co robimy trzeba się zastanowić i złapać dystans. Niektóre sprawy zbytnio zajmują moją uwagę, ale wtedy łapię że czas się wziąć za siebie. Jebać trainspotting. ;)

sobota, 19 kwietnia 2014

Where amazing happens

Miałem nie pisać przez święta, ale nie mogę tego pominąć, no nie mogę i już. Dzisiaj zaczęły się playoffs w najlepszej lidze świata (NBA, jakby ktoś nie wiedział..). No i zaczęły się z przytupem! Pierwszy mecz - czarny koń tegorocznych rozgrywek, czyli Toronto zmierzyło się z najdroższą drużyną NBA - Brooklyn Nets. Mecz wygrały dziadki z Nowego Jorku. Było trzeba się z nich naśmiewać...

Gdy patrzę Tobie w oczy to widzę swoje własne..

Siedzę z kolegami na huśtawce. Przypomina mi to wspólnie spędzone chwile, kiedy głowy nie zajmowały kolejne problemy, liczyło się tylko to, żeby pograć, żeby jakoś się zająć. Miało być po prostu wesoło. Teraz kiedy siedzę w tym w samym miejscu rozmyślam o smutkach, zmartwieniach. Wypełniony jestem lękiem przed dalszym życiem. Nie chcę się przecież na sobie kiedyś zawieść, nikt nie chce.

środa, 16 kwietnia 2014

Życiowa infrastruktura

Dobra, dzisiaj czas na odsłuch pierwszej płytki Łony "Koniec żartów". Czas się naładować trochę optymizmem, chwila uśmiechu jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Jako trzynasty track widnieje "Biznesmen". Był on swego rodzaju inspiracją do postu. Dlatego przed przeczytaniem polecam odsłuchać sobie ten utwór (znajduje się na dole posta). Enjoy!

Sporo wody upłynęło w Wiśle...

...do momentu aż zabrałem się za ten post. Temat niełatwy. Długo rozmyślałem, składałem wszystkie swoje myśli w całość, którą ktoś zrozumie, może się zgodzi, może nie, ale zrozumie na tyle, żeby mieć do tego jakieś podejście i nie przywita kolejnego posta słowami 'ale o co mu chodzi?'. Tyle słowem wstępu.

wtorek, 8 kwietnia 2014

Kandydat na płytę roku?

Wkurzyłem się, naprawdę mocno się wkurzyłem. Raz chciałem walnąć porządną recenzję albumu na stronie empiku, a oni ograniczają mnie liczbą liter, wypchajcie się! Wrzucę to tutaj, bo jak już zacząłem to lubię skończyć. Spokojnie, nie będę wrzucał kolejnych recenzji, ale będą pojawiać się częściej, kolejnej oczekujcie niedługo. Jedno jest pewne. Napiszę kolejną po albumie, którego wydanie planowane jest na 28 maja, obiecuję. Drugą obietnicą jest to, że nigdy nie zapiszę płyty której uprzednio nie kupię. To ważny warunek, naprawdę bardzo zmienia się stosunek do danej płyty po jej zakupie, zawsze na plus.  Natomiast post o innej tematyce też się pojawi, już niedługo, kiedyś trzeba wyrwać się z nawału pracy, odsapnąć, napisać coś dla siebie. Chill out.

sobota, 5 kwietnia 2014

A dziś przeglądam zdjęcia.

Mam często takie chwile, kiedy przeglądam swój odtwarzacz nie wiedząc co sobie puścić. Oczywiście mam swoich faworytów. Jednak przychodzi moment, kiedy te piosenki zostały już przesłuchane tyle razy, że mi zbrzydły albo po prostu nie mam nastroju do tych kawałków. Swoją drogą to jest zabawne jak dopasowuję muzykę do nastroju. Czas nauczyć się robić na odwrót...Dobra, mam tą chwilę zawahania, kiedy nie wiem już co włączyć. Pustka w głowie. To nie, tamto nie. Nagle przypadkowo wpadam na coś starego, coś co nie wyłaziło mi ze łba swego czasu, teraz odeszło w zapomnienie. Czas to zmienić. Piękna chwila. Bierzesz zakurzoną książkę, schowaną gdzieś na poddaszu u babci. Zakurzona, kartki już pożółkłe, ale patrzysz na nią i wszystko wraca. Z przedmiotami często kojarzą nam się chwile. Tak samo jest z piosenkami. Przynajmniej u mnie. Lepiej! Jest to stary, zakurzony album ze zdjęciami z pierwszej komunii! Otwierasz. Widzisz jaki byłeś młody, chuderlawy i śmieszny. Uśmiechasz się mimowolnie. Tak, tak! To jest to! Kolejne wersy, pojedyncze dźwięki odkrywasz jak kolejne kartki klasera. Fajowe uczucie.

środa, 2 kwietnia 2014

Yes, we can!

Tak się zastanawiam. Czy ktoś komuś dał prawo zabijania drugiego człowieka? Włożył mu w dłoń biały papier z zezwoleniem na ten czyn? Nie, tak to chyba nie funkcjonuje. Jednak ja zastanawiam się nad tym czy sam jestem w stanie kogoś zabić. Wymierzyć lufę broni w czyjąś skroń, patrząc mu prosto w oczy, oddać strzał. Wracając do początku nikt nie ma prawa zabijać. Jeden wyjątek - kara śmierci. O tym może kiedyś. Pomijając ten wypadek uważam, że drugi człowiek nie ma prawa w ten sposób wymierzać sprawiedliwości. Trzeba zdać sobie sprawę jak wysoką wartość ma życie. Cholera, przecież to wszystko co tutaj mamy, nie da się tego przyrównać do żadnej materialnej wartości. Wszystkie zebrane w jedno dalej nie są tyle samo warte ile życie jednej osoby, nawet największego skurwysyna.
Dobra, dobra. Ludzie i tak zabijają na co dzień. Nie znam statystyk, ale w każdym kraju ginie codziennie ktoś z ręki drugiej osoby. Największe obrzydzenie wywołuje u mnie śmierć cywilów w konfliktach zbrojnych toczonych o jakąś pieprzoną ropę. Żadna wyższa wartość, a i tak inni stawiają ją wyżej niż życie drugiego człowieka. Aż bierze mnie na mdłości...Zadaję sobie pytanie, czy ja byłbym w stanie zabić? Nie teraz, kiedy siedzę spokojnie w pociagu oglądając zielone pola za oknem. Czy jestem w stanie doprowadzić się do takiego stanu frustracji połączonej z żywą nienawiścią do kogoś, żeby dojść do momentu kiedy nie wytrzymam. Kiedy wezmę nóż i zrobię z drugiej osoby kartkę wypisaną moją furią. Myślę, że jest to kwestia pewnej stabilności emocjonalnej. Nie takiej udawanej, gdzie pod kamienną twarzą kryje się istny wulkan. Każdy z nas inaczej zachowuje się wyprowadzony z równowagi. Jedni potrafią zachować trzeźwe myślenie. Inni są kłębkiem nerwów, który nie jest w stanie podjąć najprostszej decyzji. Są to skrajności, jednak każdy z nas jest bliżej jednego z wymienionych typów reakcji.
Ja znając siebie dochodzę do wniosku, że doprowadzony do sytuacji skrajnej byłbym w stanie to zrobić. Rozwalony psychicznie od wewnątrz zbierając kolejne elementy mojego dołka.  Co czułbym później? Pewnie chwilową ulgę jak w każdej sytuacji, gdzie mam okazję wyładować emocje. Jednak kilka sekund później czułbym się jeszcze gorzej niż przedtem. Byłbym wypełniony poczuciem swojej głupoty i innych myśli, których nie umiem teraz nazwać. Złamałbym najważniejszą zasadę, która wypełnia mnie od dawien dawna. Nie mógłbym sobie spojrzeć sobie w oczy, a jedyne co czułbym do siebie to pogarda. Nie próbuję się usprawiedliwiać. Po prostu czuję, że moja impulsywność może wziąć górę nad kręgosłupem moralnym. Tak po prostu. A Wy jak myślicie? Jesteście w stanie?

sobota, 29 marca 2014

Głupi Jaś.

Gadałem wczoraj z kolegą o naszych relacjach z pewnymi osobami. W pewnej chwili rzucił on taką myśl 'Jak się z kimś przyjaźni to się akceptuje czyjś charakter, nie zmienia się go, co najwyżej pomaga się zwalczyć pewne słabości'. Przyznałem mu rację, bardzo spodobała mi się ta sentencja. Obiecałem zapisać, zapisuję ją tutaj i rozwijam myśl, chyba się nie obrazi...:)

Pożar, ratunku!!

Rzeczą oczywistą jest, że nie będzie dzisiaj o klęskach żywiołowych na które, bez względu na wszystkie nowoczesne technologie, nie mamy wpływu lub jest on nikły. Zadałem sobie wczoraj pytanie - czy mam jakiś wpływ na swoją naturę? Czy warto całe życie się łudzić, że mogę być dobrym człowiekiem, że mogę się zmienić? Nie wiem.

wtorek, 25 marca 2014

Are you serious?!!

Kolejny post miał być o czymś innym, ale...no ale właśnie. Jakoś machinalnie przeglądam filmiki na YouTube. Każdy ma jakieś swoje czynności wykonywane bez większego zastanowienia, ja mam to. No i na co wpadam przeglądając główną stronę tego popularnego serwisu? Na spot wyborczy Europa Plus w kolaboracji z Twoim Ruchem (mam nadzieję, że nie Twoim czytelniku...). Oto jak on się prezentuje:

środa, 12 marca 2014

Keep smiling.

Codzienny przegląd prasy. Wiadomo, jest niedziela, jest leniwie. Trzeba się uczyć i rozwijać, ale magia tego dnia jakoś na to nie pozwala. Smutno. Każdy ma jakiś taki swój zestaw stron na który wpada każdego dnia. U mnie jedną z nich są Gwiazdy Basketu. Wpadłem tam na bardzo ciekawy artykuł opisujący 19-letniego Giannisa Antetokounmpo. Chłopak gra swój pierwszy sezon w NBA, jest strasznie utalentowany i ma ogromne dłonie, którymi straszy swoich rywali...ale nie o tym miało być.

wtorek, 11 marca 2014

A co za oknem...

Leżę. Księżyc zagląda w moje okno, jakby czuwał nad moim spokojnym snem. Gwiazdy niczym jego asystenci, notujący jego polecenia, niosą mu pomoc. A ja leżę chłonąc zapach świeżej pościeli. Jak błogi jest to stan. Dźwięk karetki w oddali próbuje mnie sprowadzić na ziemię. Wytknąć mi toksyczność i brzydotę tego świata...ach, miasto. Jednak dzisiaj to się nie uda. Wracam do krainy aromatów płynącej z mojego prześcieradła. Czy to nie zapachy przywołują w nas wspomnienia? Ile jest sytuacji, w których spotkanie z konkretnym zapachem wywołało u mnie pewną retrospekcję, rozdrapało pewne rany, powodowało że pewne rany zaczęły swędzieć na nowo. Przechodzi mnie dreszcz. Boję się pewnych wspomnień, czas przecież płynie i tak jak chciała natura, staram się nie patrzeć za siebie, ku przyszłości. Jednak zdaję sobie sprawę, że bez tego co za mną jestem nikim. Przecież to mnie zbudowało, to było istną mieszanką piasku, wody i cementu z wielkiego worka zwanego światem. Bo to on mnie zbudował, zdaję sobie sprawę z jego wpływu na ten betonowy klocek, który widzę przed sobą w lustrze. Pomimo tego całe życie walczę o autonomię swoich myśli, uczuć i zachowań. Chce zbudować sam siebie, nie być tylko zlepkiem tego co dali mi inni. Odrzutków, którymi cisnął mi w twarz świat,  a ja uznałem za coś cennego,  bo jedyne co mi dał. Jak łatwo idealizujemy pewne rzeczy. Uznajemy je za wyjątkowe tylko dlatego, że są jedynymi które dostaliśmy. Głupota. Przecież każdy z nas zasługuje na więcej niż daje nam świat. Z poczuciem swojej wyjątkowości odpływam w krainę tylko moją, własną, niepodległą. Powieki opadają same przy jeszcze wyjących w tle syrenach ambulansu. Ja zasypiam, dobranoc.

sobota, 8 marca 2014

W mieście.

Idąc wieczorną porą przez cmentarz otaczała mnie zimna aura. Dziwnie się czuje człowiek w takim miejscu, przy takiej aurze.

sobota, 1 marca 2014

Drogą przez inny świat

Dzień zaczynam od spaceru. Nie takiego do sklepu po bułki, bo taki spacer nie ma sensu oraz żadnego związku z tytułem posta. Chodzi o spacer w odległą krainę, którą mamy na wyciągnięcie ręki. Każdy dzień spędzamy w hałasie, pędzie, nerwach. Czy ktokolwiek już pamięta czym jest cisza? Wątpię. Dlatego postanawiam zaznać trochę ciszy o poranku.