Samotność. Każdy się jej boi.
Gdy słyszę to słowo od razu widzę starszego, pomarszczonego pana o wyblakłych niebieskich oczach, którego wszyscy w życiu porzucili, zaniechali odwiedzin w jego dwupokojowym mieszkaniu w centrum miasta. Chociażby godziny swego czasu poświęconego temu człowiekowi. Wybrali głośne i zatłoczone kluby w towarzystwie swoich pustych znajomych. Tutaj powstaje pewne pytanie, kto jest bardziej samotny w tej sytuacji? Już chyba wspominałem, ze najbardziej samotny czuje się w tłumie. Jednak dzisiaj nie o tym miało być. Dzisiaj szukam odpowiedzi na pytanie 'czy samotność jest zła?'. Ciężko orzec. Bo zależy o jakim typie samotności mówimy. Jedno jest dla mnie pewne. W większości wypadków jest to wybór. Nie mówię, że świadomy. Często pewne sytuacje, nasze irracjonalne zachowania prowadzą do momentu kiedy siedzimy w pustym pokoju w naszym ślicznym M3 z naszym jedynym przyjacielem - plastikowym pudłem napakowanym kablami. Pan Piksel świetnie umila nam czas, prawdziwa rozkosz. Potem przychodzi czas na prysznic. Kiedy zmyjemy z siebie już wszystkie obrazki wylane na naszą twarz przez tego potworka, zdajemy sobie sprawę jak to wszystko nie ma sensu, jak brakuje nam tego co mieliśmy wcześniej. Tym razem nasza głowa maltretuje nas obrazami z przeszłości. Kładziemy się do łózka, dalej obrazy, wszędzie obrazy, tej nocy chyba nie zasnę. Balkon, papieros, kolejne wspomnienia. Zasypiasz nad ranem. To jest na pewno zła samotność. To już jest osamotnienie, przepełnione pustką, goryczą, frustracją. Wszystko z naszej głupoty. Jak zawsze.
Jednak z drugiej strony czasami wiedziemy szczęśliwe życie. Mamy ludzi dla których warto zrywać się rano z łózka. Sprawę dla której warto rano ubrać się w zbroje i walczyć do utraty sil. Wrócić wieczorem, zobaczyć tylko rany rozmieszczone na całym ciele. Jednak w walce o coś. Spotykamy się z ludźmi, śmiejemy się, toczymy batalie i spory. Zgłębiamy sens otaczającej nas rzeczywistości. Z kimś. To chyba najważniejsze w tym wszystkim. Jak ubogie wspomnienia są bez ludzi. Jednak przychodzi dzień, kiedy mamy trochę tego dość. Potrzebujemy odpoczynku, chwili sam na sam ze sobą. Coś musimy przemyśleć albo po prostu odpocząć. Wtedy jest czas na samotność. kilka godzin, dni i nocy. Bez rozmów. Spacer, wieczór na ławce, szum wiatru. Od razu czujemy się lepiej. Chyba każdy ma swój sposób na odcięcie, chwilę izolacji. Umiejętnie wykorzystany daje ukojenie. Dodaje siły na kolejne dni wśród wszystkich tych ludzi wokół nas. Tych których chcemy widywać i tych którzy nie są mile widziani. O to w tym chodzi.
Czas podsumować ten chaos. Jak to jest z tą samotnością? Ma ona swoje złe i dobre strony. Zależy jak jest używana i co jest jej powodem. Najważniejsze jest, żeby nie była wypełniona frustracją. Nie można nad nią stracić kontroli, dać się jej owinąć wokół palca. Wiadomo, całe życie ludzie odchodzą od nas, tracimy ich. Z naszej winy, ich winy. Życie takie już jest. Jednak kiedy dostrzeżemy w drugim człowieku coś tak bardzo cennego, że ciężko to wyjaśnić słowami to chyba znak, ze warto o tego kogoś walczyć mimo wszystko. To od nas zależy kto będzie nam towarzyszył w drodze życia. Jednak warto o takie znajomości zadbać, docenić je. Mieć trochę dystansu do pewnych rzeczy i patrzeć długofalowo na pewne sprawy. Żeby nie skończyć na kolejnych wieczorach spędzanych z panem Pikselem. Nie bójmy się samotności, ale tez nie zaprzyjaźniajmy się z nią za bardzo. Na dzisiaj to tyle. Za pięknie jest na dworze na dalsze rozmyślania, co? :)
Cud, miód, malina! Drugi akapit (jego druga połowa) to esencja samotności - porównanie do zaczerpnięcia oddechu (uspokojenie, ukojenie, etc.). Chwile, kiedy trzeba się zastanowić i poukładać sobie rzeczywistość na uboczu, bez nieznośnego rumoru.
OdpowiedzUsuńJeśli zestawiłbym dobę do życia przeciętnego człowieka, to chwile totalnej samotności powinny wypełniać, moim zdaniem, cztery-sześć godzin. Reszta to przebywanie z innymi ludźmi, zawieranie przyjaźni, godzenie się z wrogami, kochanie się, odkrywanie nowych światów, spełnianie marzeń i tym podobne.
Ale... jak to jest w rzeczywistości? Celebrowanie życia w samotności stało się chyba jednym z fundamentów XXI wieku. Rozkazujemy ci, że MUSISZ TAKI BYĆ: przed ekranem blaszanych pudeł, z zasłoniętymi oknami, pijący zimne piwko, niemyślący, zgarbiony, znudzony, sfrustrowany, bezsilny, żałosny, smutny... i samotny - współczesny człowiek.
Najbardziej mnie smuci, że kontakty które utrzymujemy przed ekranem komputera uważamy za prawdziwe. Zamiast spędzić te dwie godziny na spotkaniu ze znajomym na świeżym powietrzu oglądając powiedzmy zachód Słońca nad miastem czy pijąc pyszną kawę w kawiarni to siedzimy w fotelu z laptopem na kolanach i pochłaniamy kolejną paczkę chipsów. A relacje opierają się na wspólnych momentach, jakichś wspomnieniach, tego nie zdobędziesz przed ekranem komputera. Najfajniejsza samotność jest właśnie bez tych wszystkich dodatków, które zajmują nam głowę i nas rozpraszają. Na chwili spokoju w osamotnieniu trzeba też się skupić.
OdpowiedzUsuń