poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Team USA!

Wiele można powiedzieć o Amerykanach. Że są głupi, puści, że uważają się za pępek świata. Jest w tym trochę prawdy, ale jest jedna rzecz która mi w nich imponuje, przede wszystkim chodzi o sportowców.
Umiejętność poświęcenia się godłu. Szczególnie dobrze można to zobaczyć w reprezentacji USA w siatkówce. Po ich sukcesach w roku 2008, kiedy to zdobyli złoto Ligi Światowej oraz Igrzysk Olimpijskich nastały dla reprezentacji lata chude. W ich składzie tak naprawdę niewiele się zmieniło, odszedł tylko Lloy Ball, a jednak...ich reprezentacja bez swojego reżysera kompletnie się pogubiła. Oczywiście potrzebowała czasu, żeby się odnaleźć co dobitnie pokazała w tym roku (niespodziewane zwycięstwo w Lidze Światowej i MVP dla debiutanta, czyli Taylora Sandera), ale przez kilka lat po odejściu MVP Ligi Światowej 2008 nie mogli się pozbierać. Kolejną pozycją, z którą mieli problem był atak i słabnący z czasem Clayton Stanley. Gwiazda, jeden z najlepszych na świecie, jednak mający już swoje lata. Jak wiadomo najważniejszą imprezą dla Amerykanów są Igrzyska Olimpijskie. Przed IO w Londynie reprezentacja dalej zmagała się z problemem na pozycji rozgrywającego i atakującego. Kiedy znaleźli już jako tako swojego pierwszego rozgrywającego, którym został Donald Suxho, brakowało im atakującego. Kontuzji doznał Clayton Stanley i co dalej? Panika. Jednak wielki jak trzydrzwiowa szafa Clay się nie poddał, rozwiązał kontrakt z klubem i poddał się operacji i rehabilitacji dla dobra swojego teamu. Zrezygnował z wielkich pieniędzy, które zarabiał w rosyjskim klubie na rzecz kadry. Wiele jest takich przypadków i co by nie mówić o Amerykanach to imponujące jest to jak potrafią się zjednoczyć. Szacunek!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz