Uczucie zagubienia jest naprawdę straszne. Jednak najgorsze jest wtedy, gdy nie wiemy skąd się ono bierze. Próbując dogłębnie zanalizować tej sytuacji dochodzimy do wniosku, że wszystko jest wokół nas dobre, nie mamy większych problemów na żadnej płaszczyźnie, ale coś nas ciągle drażni. Niczym źle ucięta metka w koszulce, kiedy wciąż ją poprawiamy i sprawdzamy czy została dobrze skrojona i nie widzi żadnego problemu. Dopiero prasując ją widzimy, gdzie leży problem. Tutaj jest tak samo. Trzeba jakiejś sytuacji losowej, nawet nieważnej żeby uświadomić sobie, gdzie leży problem. Mnie spotkało właśnie coś takiego, kiedy do prawdziwego poznania podłoża mojego problemu czy tego dziwnego poczucia pustki w sobie doprowadziły dwie sprawy, które trochę mnie wkurzyły, pogryzły w szyję i dały mi rozwiązanie całej sytuacji, w której czułem się co najmniej nieswojo. Polecam docenić takie rzeczy, kiedy nie możemy się chwilowo odnaleźć warto przystanąć czy po prostu iść dalej i zaczekać aż coś nas zacznie nas na tyle irytować, że będziemy wiedzieli co to jest. W końcu, żeby zdiagnozować chorobę trzeba poczekać na charakterystyczne objawy. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz