sobota, 2 sierpnia 2014

Mocny fundament

Wychowanie jest to ciężka sprawa. Już próbowałem znaleźć pewne recepty na ten cały proces. Nie ma uniwersalnych metod. Dzisiaj przyszedł czas na podsumowania i podziękowania.
Idąc sobie szlakiem w górach miałem dużo czasu na myślenie. Większość zmarnowałem na jakieś pierdoły i zastanawianie się nad nic nie wartymi sytuacjami czy ludźmi, ale w pewnym momencie pomyślałem jak świetnie zostałem wychowany. Tak tutaj w górach odczuwam to najlepiej. Muszę podziękować swoim rodzicom, w szczególności tacie, chociaż oboje są świetni, za to co mi w życiu pokazali. Od dziecka ciągali mnie po tych górach. Na początku niższych powoli przechodząc do wyższych i trudniejszych. Przy całym tym procesie nie zdążyłem zauważyć, kiedy zakochałem się w górach. Przyszedł moment, kiedy nie wyobrażałem sobie lata nie spędzonego w Pieninach czy potem Tatrach. Potem przyszły coraz ambitniejsze trasy. Czego mnie to wszystko nauczyło? Samozaparcia, cierpliwości i szacunku dla własnego wysiłku. Musimy wiedzieć przecież, że kiedy wkładamy w coś serce to musi to przynosić jakiś owoc, musi być to sprawa warta świeczki. Nie marnujmy swojej cennej energii do życia na sprawy błahe i nieważne. Na ludzi, którzy są tego niewarci! Trochę odszedłem od tematu, ale wniosek jest jeden. Dziękuję rodzicom za wciągnięcie mnie w góry i zaszczepienie we mnie tej pasji, która z każdym rokiem płonie coraz gorętszym ogniem i daje mi niesamowitą energię do życia. Dlatego doceńcie, jeśli rodzice zaszczepiają w Was pozytywne wartości i jakieś pasje. Dopóki nie robią tego nachalnie.
Dodatkowo góry zawsze cementowały jakoś moje relacje z rodziną, może chodziło o wspólne spędzanie czasu w tak pięknej aurze? Nie wiem, ale zawsze takie wyjazdy dawały mi wiele w relacji z nimi i powodowały, że doceniałem ich wysiłek, którego efektem jestem ja. I to by było na tyle, miłego wieczoru!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz